O zespole, nowej płycie, poglądach i planach - specjalnie dla Konserwatyzm.plMM: Prosiłbym o kilka słów na temat historii zespołu: skad jesteście, jak powstała grupa, co do tej pory robiliście - mam na myśli działalność zarówno jeśli chodzi o muzykę, ale też aktywność w innych obszarach.
KKK: Dawno, dawno temu w małej wiosce o wdzięcznej nazwie Brzeg, który na skraju Opolszczyzny i Dolnego Śląska leży błękitną wstęgą Odry malowniczo opasany, przyszedł na świat syn Wielkiego Amfilocha, któremu Irydion na imię dano. Miał on jednakowoż tak naprawdę ojców trzech - czyli Braci Kubików i Kędziora, którzy znienacka oraz z nadmiaru hormonów przypadkowo poznali Matkę swego dziecka czyli Nieprzepartą Potrzebę Powiedzenia Światu, co o Nim Myślą.
Irydion wcześniej miał kilkanaście innych imion, ale w końcu wybór padł na tytułową postać dramatu Zygmunta Krasińskiego, a to ze względu na charakter, sytuację oraz wybory, jakich dokonał (zachęcamy do lektury!) i na literkę „o“ w nazwie, która umożliwiła nam wpisywanie w nią krzyżyka, tak żebyśmy wyglądali na takich strasznych załogantów. Okres młodzieńczy Irydiona to dobrych kilka lat walki z instrumentami w kameralnym gronie kumpli i przyjaciół z rodzinnej wichury, którzy niczym gąbka wchłaniali każdą ilość masowej produkcji hitów jedynej narodowej kapeli w gminie.
Potem nastał czas ciężki, kiedy to Irydion musiał stać się prawdziwym mężczyzną, a dramatycznym symbolem tej przemiany była tragiczna śmierć jednego z Braci. To wydarzenie odcisnęło piętno na życiowym szlaku młodej kapeli, która z dnia na dzień stanęła twarzą w twarz z tajemnicą życia i goryczą śmierci. Na szczęście dobrzy ludzie (Karol – ONR Częstochowa – jak zawsze: pamiętamy i dziękujemy!) uwierzyli, zaczęły się koncerty i.... z małymi przerwami – trwają do dziś.
MM: Wasza pierwsza płyta to świetny narodowy hard rock, ale różnicie się od podobnych wam grup. Nie śpiewacie utworów w stylu Twierdzy, idziecie w stronę brzmienia bardziej agresywnego, ale nie kopiujecie niczyjego stylu - wypracowaliście własny, co szczególnie widać w tekstach. Proszę o komentarz.
KKK: W muzyce jest 8 dźwięków. Reszta to wariacje na temat. Na 7 miliardów ludzi – milczących jest niewielki procent, reszta śpiewa przy goleniu, gotowaniu, w „Jaka to melodia“ lub Carnegie Hall. A to oznacza, że... wszystko już było i nic nowego być już nie może. Takie są realia.
Ale realne jest też to, że MY jeszcze nie wyczerpaliśmy wszystkich kombinacji tych ośmiu dźwięków i dopóki tego nie zrobimy – będziemy grali. Czy zdarza się nam kopiować? Oczywiście, że tak. Czerpiemy pełnymi garściami z dorobku NAJRÓŻNIEJSZYCH autorów. Ale nigdy też nie udajemy, że pożyczony pomysł jest nasz. Ale istnieje też druga strona medalu: w swoim życiu przesłuchaliśmy tysiące czy dziesiątki tysięcy utworów, a więc trudno mówić tu o czymś takim jak muzyczna tabula rasa naszych umysłów. Pewne rzeczy znamy, pamiętamy, a pewnych -z różnych względów - nie jesteśmy świadomi. Dlatego też, czasami gdy komponujemy jakiś utwór i jesteśmy święcie przekonani, że to nasza własna inwencja twórcza, okazuje się, że: to jest trochę podobne do tego, ten riff jakby przypomina tamto, a tu w tekście jest zwrot taki-to-a-taki, którego użył ten-a-ten w roku takim-to-a-takim. I co wtedy? Wtedy jedziemy z koksem: poprawiamy, przerabiamy i walczymy z tematem, o ile... nie został już nagrany. Bo wtedy nie pozostaje nam nic innego jak tylko: sorry, chcieliśmy dobrze... i robić swoje. Muzyka to twór żywy i nikt tu nie ma monopolu na wieczną oryginalność.
MM: Czy macie jakieś muzyczne wzory?
KKK: Tu pewnie powinien nastąpić spis wszystkich kapel ruchu narodowego, które powinny mieć wpływ na naszą muzykę, ale... nie będzie. A to dlatego, że Irydion to kwintet całkowicie rożnych osobowości i preferencji muzycznych. Kędzior jest fanem heavy metalu, Maniek szuka ukojenia duszy w psychodelicznych klimatach Toola et consortes, Kubek jest fanem klimatów funky – reagge, Kris rocka progresywnego, a ja jako były radiowiec mam w swej płytotece od muzyki barokowej, przez klasykę jazzu, bluesa, southern rocka, po deathmetalowe mioty naćpanych satanistów. A wzory? Chcemy grać tak długo jak Maryla Rodowicz, na poziomie Pink Floyd, z energią Rage Against The Machine, miażdżyć jak Soulfly, pisać teksty jak Kaczmarski i zarabiać jak Ich Troje I jeszcze, żebyśmy mieli muskulaturę jak Danzig, to też by było miło.
MM: Jak oceniacie odbiór muzyki, którą tworzycie wy i inne wam podobne kapele? Wydaje się, że popyt jest spory, o czym dowodzi choćby ilość płyt sprzedanych przez Legion.
KKK: Jako kapela, która wydała zaledwe JEDNĄ płytę i to 6 lat temu i która miała kiluletnią przerwę w jakiejkolwiek działalności uważamy, iż... nie ma powodów do narzekań. Ludzie pamiętają, ludzie doceniają, ludzie wciąż chcą – a my gramy właśnie dla ludzi! O tym czy jest popyt na taką muzykę, dowiemy się już niebawem, bo o ile zupełnie nie wiemy ile sprzedało się kaset i płyt „CREDO“ (mamy niejasne, niepotwierdzone informacje o okolicach tysiąca sztuk) to jeśli chodzi o nasz drugi albm „44!“, który będzie miał premerę zaraz po wakacjach – wydajemy się sami i będziemy wiedzieli dokładnie ile osób zechce zainwestować te kilka złotych w naszą twórczość.
Oczywiście wiemy też, że istnieje coś takiego jak internet, programy P2P, etc., więc nie mamy zbyt wielkich złudzeń co do realiów rynku, ale wychodząc rzeczywistości na przeciw postanowiliśmy, że układ będzie prosty: podoba Ci się nasza muzyka, chcesz udzielić nam wsparcia – kup płytę. Jeśli nie jsteś zaangażowany, nie masz kasy, nie masz odtwarzacza CD - nie ma sprawy. Ściągnij sobie MP3 z naszej strony – wpłać dowolną kwotę jaką uznasz za stosowną albo nie płać w ogóle – bierz i słuchaj – na zdrowie! Nikt nikomu nie będzie czynił wyrzutów, nikt nikogo nie będzie nazywał złodziejem. Prawie cała płyta będzie LEGALNIE DO ŚCIĄGNIĘCIA na naszej stornie internetowej www.irydion.pl ( nie mylić proszę z irydion.org, bo jak widać Irydion nie jedną ma twarz :)
A jeśli chodzi o Legion... To kolejna ciekawa sprawa. Otóż 29 sierpnia w okolicach Lublina planowany jest koncert Irydiona i... LEGIONU właśnie. To chyba rzecz bezprecedensowa w historii tej sceny: po kilkunastu latach milczenia, powraca legenda, a my mamy zaszczyt w tym uczestniczyć. Otóż IRYDION wraz TOMKIEM KOSTYŁĄ na wokalu przygotowuje się do wspólnego, specjalnego występu obejmującego kilka nowych wersji legendarnych już utworów i premierę jednego, całkiem nowego. Pierwsze próby już za nami – wszystko wszystko układa się świetnie, i kto wie, być może to początek... ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Na razie: zapraszamy 29 sierpnia do Lublina!
MM: Wiem, że trwają już zaawansowane prace nad waszą nową płytą. Jaka ona będzie? Nawiąże stylistyką do pierwszej, czy będzie czymś nowym?
KKK: Drugi album „44!“ jest już nagrany. Wow! To wiadomość dla wszystkich tych, którzy tracili już wiarę, choć w rzeczy samej, mieli ku temu powody. Jaka to płyta? Zgodnie z zasadą: rób dobrze i mów o tym głośno, mówimy: już jest świetna, a wciąż jeszcze trwają sprawy związane z miksem i masteringiem, czyli będzie jeszcze lepiej.
Myślę, że „44!“ narobi sporo zamieszania na naszej scenie i zwyczajowo podzieli audytorium na tych, którym się spodoba i wiecznych malkontentów, ale jedno jest pewne: nie będzie to materiał wobec którego można przejść obojętnie. To będą emocje. Te kilka mozolnej lat pracy, powtarzania nagrań i szukania drogi zaowocowały tym, że nie jest to kilka prostych akordów nagranych w garażu z fałszującym wokalem, ale dojrzały materiał, który ukaże nowe oblicze Irydiona.
Mieliśmy dużo czasu i myślę, że wykorzystaliśmy go do cna. Będzie na pewno cięższa od „Credo“. Będzie całkowicie żywa, bez zbędnych elektronicznych sztuczek. Utwory są maksymalnie zróżnicowane: od delikatnego flamenco, lirycznych smyczków w balladach, przez hard rocka, hardcore’a, aż po deathmetalową rzeź. W tym wypadku nie braliśmy jeńców. Jest po prostu nasza.
Różnica między wydaniem „CREDO“, a „44!“ to 6 lat. Różnica między tekstami obu płyt to ponad 10 lat. Ten okres, to różnica między kilkunastoletnim młodzieńcem szukającym własnej tożsamości, a prawie trzydziestoletnim mężczyzną, ojcem dwójki dzieci, który już parę rzeczy w życiu zrobił. Widział dobrych ludzi robiących złe rzeczy. Widział plecy odchodzących przyjaciół i widział też, kto mu pomagał, kiedy była potrzeba. Myślał nad tym, co decyduje o wartości człowieka. I dlaczego tak często na mogiłach ofiar opierają się cokoły ludzi wielkich. I, co gorsza, to, w co wierzy, musi teraz wytłumaczyć swojemu 9-letniemu synkowi. Dlatego zaczyna być ostrożny w wyborze tego, w co wierzy, bo syn zadaje bardzo trudne pytania. Ale wciąż jeszcze chce wierzyć, tylko chyba po prostu jest coraz mniej rzeczy czystych, niezbrukanych. Niesplugawionych politycznymi układami. Nieskompromitowanych przez obłudę liderów. Rzeczy nie na sprzedaż. Trochę taka to będzie płyta, ale też nie do końca, bo kryzys światopoglądowy przyszedł już po napisaniu tekstów i tak naprawdę, to co teraz czuję znajdzie swój oddźwięk na trzecim albumie Irydiona. Ale to już całkowicie inna historia...
MM: Z innej beczki: mogę zapytać o wasze poglądy polityczne?
KKK: Podobnie jak z muzyką: Irydion to wypadkowa 5 różnych osobowości i każdy z nas ma swoje przekonania. Nie wymagam od członków załogi uniformizacji światopoglądowej. Ale ogólnie: jesteśmy ideologicznie neokonserwatywni, ekonomicznie liberalni, muzycznie ekstremalnie libertariańscy :)
MM: Jak wygląda wasz stosunek do rojalizmu, czy szerzej ujętego konserwatyzmu?
KKK: Zawsze twierdziliśmy: God save the Queen! I nigdy nie odmawialiśmy toastu za zdrowie Królowej! Zwłaszcza, że jakby nie było, przez te kilka lat zdążyła wykarmić kilka polskich rodzin. Ale poważniej: ja jestem krytyczny w stosunku do demokracji w polskim wydaniu.
Nie chodzi to o nasze narodowe malkontenctwo, bo jakby nie było: żyjemy teraz w ważnym okresie Naszej Kochanej Ojczyzny. Bez bomb spadających z nieba, bez gazu na ulicach, bez strachu w domach. Ale nie można też nie zauważyć, że sprzedajemy naszego Orła w Koronie ludziom w drogich garniturach, którzy wiedzą, że jak się występuje na niebieskim tle, to ludzie chętniej dają swoje głosy. Że oddajemy suwerenność, ziemię, symbole, walutę, chyba też trochę i język czyli te rzeczy, za które kiedyś nasi ojcowie oddawali życie.
Nie, nie jestem jakimś kasandrycznym prorokiem i histerykiem, ale nie sposób niezauważyć pytania o to jaka będzie tożsamość naszych dzieci, kiedy to my zaczynamy sami z własnej woli uznawać wyższość obcego prawa, znosimy granice, przyjmujemy obcą walutę, a w pracy czekujemy status tasku naszego dżoba, bo superwajser wraz z senior –lider-menadżerem nas tak zbrifowali?
Ja wiem, że w końcu będziemy mieli ładne autostrady, jeszcze więcej McDonald‘sów i Euro 2012, ale nie jestem przekonany, czy o to właśnie chodziło naszym dziadom znad Wizny, Bzury, spod Olszynki i Racławic. Wiem, że wygodnie jest, gdy się żyje wygodnie, ale zastanawiam się jak wiele można oddać za wygodne życie. Chyba, że po prostu uznajemy, że... tamci wszyscy się mylili i ginęli przez pomyłkę. Że nie było o co walczyć. Że wtedy to był tylko zwykły odruch obronny i że granice tylko dzielą. Być może. Być może wtedy było o tyle łatwiej, że człowiek nie musiał myśleć, bo wybór jest prosty: albo strzelisz Ty, albo strzelą do Ciebie. Zapraszam wszystkich do muzeum Powstania Warszawskiego. Może to zwykła manipulacja, ale wydaje się jednak, że wtedy jakoś łatwiej było w coś wierzyć. A teraz oddajemy to wszystko za renty strukturalne i paszporty z gwiazdkami.
Do kwestii monarchistycznych podchodzę dość zdroworozsądkowo. Wydaje się bowiem, iż człowiek, który całe życie jest przygotowywany do rządzenia ma większe szanse na podejmowanie mądrych decyzji, w przeciwieństwie od tych, którzy mają tylko 4 lata na naukę, bo im zostają już tylko decyzje popularne, które z mądrością zwykle mają niewiele wspólnego. A tym, którzy twierdzą, że demokracja jest taka zajefajna i nic już więcej ponadto przypominam, że demokracje już kiedyś były. Żadna nie przetrwała. Każda kończyła się tyranią. Tym razem zapewne będzie to tyrania oligarcho-technokratyczna. Władzę przejmują korporacje, co widać po karierze instytucji tzw. lobbingu politycznego. Ale tak to jest, kiedy biedny polityk ma tylko 4 lata na ustawienie siebie i rodziny...
MM: Wydaje mi się, że wyznajecie wartości chrześcijańskie, ale w odbiorze waszego przesłania namieszał mi trochę kawałek, w którym o pewnym wycinku chrześcijańskiej filozofii śpiewacie, że to nie tak, że ktoś po prostu włożył te słowa w usta Boga...
KKK: Chyba każdy musi przejść przez wiek chmurny, a durny - i w naszym przypadku zostało to okupione między innymi takimi a nie innymi deklaracjami. Oczywiście w historii ludzkości w usta rozmaitych bogów wkładano najrozmaitsze słowa, więc ten chrześcijański wcale nie jest w tej kwestii wyjątkiem, ale muszę przyznać, że teraz ten tekst i jego odbór wśród ludzi mnie nieco przeraża. W necie zobaczyłem bowiem kolejny już para-videoclip zrobiony do naszej muzyki przez anonimowego kogoś, przedstawiający sceny rzezi muzłuman podczas krucjat i komentarze spragnionych krwi spadkobierców Barbarossy, którzy deklarują chęć nawracania ogniem i mieczem w XXIw. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że internet to wspaniałe medium dla dzieci neostrady, które wypisują straszne rzeczy, bo klawiatura przyjmuje najbardziej idiotyczne deklaracje, ale oto okazuje się też, że mając dwa razy więcej lat, niż wtedy gdy powstawał ten tekst, mamy zupłnie inne poglądy na kwestie wiary, religii i wiele innych rzeczy. Już nie chcemy pisać, że jesteśmy straszni, źli i zbijemy każdego, kto nie jest z nami. I że tylko my mamy rację i monopol na prawdę. Prawo do takich poglądów ma każdy, kto... ma właśnie 16 lat i to szanujemy. To są właśnie są prawa wieku. Dlatego też tak czekamy na nasz drugi album, bo „44!“ ma pokazać to bardziej aktualne oblicze Irydiona. Oczywiście mamy świadomość tego, iż pojawią się głosy o zejściu z raz obranej drogi, o odchyleniach, o aberracjach poglądowych, ale posiadanie w wieku lat 30 poglądów na życie 16-latka dla nas po prostu nie jest jakąś kosmiczną wartością.
MM: Dziękuję za rozmowę.
Z Krzysztofem (wokal, gitara, teksty) rozmawiał: Mariusz Matuszewski
Od redakcji: najbliższy koncert Irydiona: Lublin - Fajsławice, 29 sierpnia 2009, godz. 19.00
za
konserwatyzm.pl