wtorek, 24 lutego 2009

Koncert w Poznaniu odwołany

14 marca w poznańskim klubie Piwnica 21 miał się odbyć patriotyczny koncert, mający uczcić rocznicę Powstania Wielkopolskiego. Zakładano, że na scenie pojawi się Irydion, Forteca i Bastion - zespoły typowo tożsamościowe. W planach była również prezentacja multimedialna na temat powstania. Okazało się jednak, że koncertu nie będzie.

Na wieść o koncercie niewyedukowani pajace z antyfaszystowskiej organizacji "Nigdy Więcej" podniecili się jak pies czujący cieczkę i wcisnęli kit właścicielowi klubu Piwnica 21, że wyżej wymienione zespoły promują faszyzm, a on w to uwierzył i zerwał umowę z organizatorem koncertu. W ten oto sposób NW popisało się swoim debilizmem i popsuło patriotyczne przedsięwzięcie, których w naszym kraju niestety jest mało. Do sprawy dorzuciła się oczywiście gazeta wybiórcza, publikując artykuł, którego tu nie wrzucę, bo się brzydzę.
No cóż, niektórym niewsmak fakt, że są jeszcze w tym kraju młodzi ludzie kochający swoją ojczyznę i chcący to okazać w pozytywny sposób - przez muzykę i wspólną zabawę. Niektórzy pewnie mają też spory interes w tym, aby co jakiś czas, choćby na siłę, wypatrzyć faszyzm, skoro robią niezły interes na walce z nim. Jak widać, kretynów i cwaniaków niestety nie brakuje.

sobota, 21 lutego 2009

Broniła życia, powaliła wszystkich na kolana

- A gdybym Ci powiedziała, że właśnie w tej chwili ktoś wybiera czy masz żyć czy umrzesz? - pyta na YouTube amerykańska dwunastolatka. Nagranie w ciągu tygodnia obejrzało ponad 122 tysiące internautów.

- A gdybym Ci powiedziała, że wybór ten nie jest oparty na tym co potrafisz, lub czego nie potrafisz zrobić, co zrobiłeś w przeszłości lub możesz zrobić w przyszłości? A gdybym Ci powiedziała, że nie możesz nic na ten wybór poradzić? Dwunastoletnia Lia z Toronto stała się gwiazdą szkoły i youtube'a po swej 5 minutowej wypowiedzi przygotowanej na konkurs szkolny. Mimo otwartej opozycji, z którą się spotkała na konkursie, dziewczynka zaprezentowała temat tak bezkonkurencyjnie, że go wygrała. Stało się to mimo początkowej dyskwalifikacji za wybranie "kontrowersyjnego" tematu w obronie życia.

- Uczniowie i nauczyciele. Tysiące dzieci właśnie w tej chwili są w takiej sytuacji. Ktoś wybiera, nawet ich nie znając, czy mogą żyć, czy mają umrzeć. Tym kimś są ich matki. A tym wyborem jest aborcja.

Lia w swej krótkiej wypowiedzi odpiera czołowe argumenty aborcjonistów.
- Dlaczego uważamy, że skoro płód nie może mówić, ani robić tego, co my potrafimy, nie jest jeszcze osobą ludzką? - pyta - niektóre dzieci rodzą się w 5 miesiącu ciąży. Czy one nie są ludźmi? Nigdy byśmy tego nie powiedzieli. A jednak cały czas wykonuje się aborcje na pięciomiesięcznych płodach. Czy nazwiemy je ludźmi tylko wtedy gdy są chciane? Pomyślmy o prawach dziecka, których nigdy im nie przyznaliśmy. Niezależnie od tego jakie prawa ma matka, nie możemy odebrać dziecku praw człowieka. Musimy pamiętać, że z prawami i wyborami powiązana jest odpowiedzialność i nie możemy kogoś pozbawić jego praw tylko po to by pozbyć się swej odpowiedzialności.

Matka dziewczynki potwierdza, że temat został wybrany samodzielnie przez córkę. Lia zdecydowała się go przygotować mimo silnego nacisku nauczycieli by go porzuciła, gdyż jest zbyt "kontrowersyjny" i "zbyt dojrzały" jak na dwunastolatkę.
Lia była też ostrzegana, że jeśli sobie nie odpuści, nie będzie jej wolno wziąć udziału w konkursie. Początkowo mama starała się nakłonić córkę do zmiany tematu, jednak Lia była nieugięta. Uważała, że nie może się poddać, gdyż (sądząc z reakcji nauczycieli) temat jest naprawdę ważny. Osobą, która szczególnie starała się odwieść dziewczynkę od wypowiedzi w obronie życia, była jej wychowawczyni, zdecydowana zwolenniczka aborcji.

W czasie szkolnego konkursu zasiadająca w jury wychowawczyni demonstracyjnie opuściła salę przed wypowiedzią dziewczynki, stwierdzając, że nawet nie chce tego słyszeć. Prezentacja Lii została entuzjastycznie przyjęta przez uczniów i nauczycieli - i to niezależnie od ich poglądów na aborcję, jednak jury z początku zdyskwalifikowało wypowiedź. Burzliwa, długotrwała dyskusja w jury zaowocowała następnego dnia decyzją o przyznaniu dziewczynce pierwszej nagrody i oceny A+ (nasza szóstka +).

Mimo, iż rodzina Lii wyznaje wartości chrześcijańskie nie są aktywistami pro-life. Mama dziewczynki przyznaje, że wybór tematu był dla niej zaskoczeniem - Nie należymy do ludzi pikietujących przed klinikami aborcyjnymi. To było coś w głębi serca córki, co sprawiło, że z pasją zaangażowała się właśnie w ten temat. Rozśmieszają mnie komentarze na youtube typu: Założę się, że to jej matka ją zmusiła do wyboru tego tematu - nie, ja właśnie starałam się ją nakłonić do zmiany tematu! A jednak to tylko pobudziło jej pasję i skłoniło do solidnego przebadania zagadnienia aborcji."

Niestety, możliwość komentowania została wyłączona z adnotacją:

- Przepraszamy za wyłączenie funkcjonalności komentowania video. Nie chcieliśmy w ten sposób powstrzymać merytorycznej dyskusji. Była to reakcja na zachowania szeregu tchórzy, wykorzystujących anonimowość Internetu do obrzucania obelgami i groźbami młodej dziewczyny, którą znienawidzili bez powodu.

Oto kilka z komentarzy, które się zachowały:
- Muszę powiedzieć, że Twoja córka jest zachwycającym mówcą. Byłam zdecydowaną zwolenniczką prawa do wyboru. Nadal jestem, ale Twoja córka sprawiła że zaczęłam się zastanawiać. Nadal się zastanawiam. Masz szczęście, że Twoja córka jest tak inteligentna i oczytana. Nie mogę uwierzyć, że dwunastolatka niemal zmieniła mój światopogląd.

Łał! Twoja córka zasługuje na stojącą owację!!! Mogłaby dać wykład naszemu obecnemu prezydentowi na kilka tematów!

Musisz być bardzo dumna ze swej córki. Twoja dwunastolatka ma większy wgląd w istotę problemu niż wielu dorosłych. Jest moją inspiracją.

BB/LifeSiteNews/YouTube

Za fronda.pl

Poniżej wrzucam wersję z polskimi napisami, natomiast oryginał można obejrzeć tutaj.

piątek, 20 lutego 2009

Uroczystość 62 rocznicy śmierci mjr. Józefa Kurasia "Ognia"

Społeczny Komitet Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej, Rocha i Zgrupowania „Błyskawica” oraz Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego Koło w Waksmundzie zapraszają na uroczystość 62 rocznicy ostatniej walki i śmierci mjr. Józefa Kurasia „Orła”, „Ognia” i jego żołnierzy w dniu 21 lutego 2009 roku (sobota)

Program obchodów, Waksmund 21 luty 2009 r.
  • godz. 11.00 – plenerowa rekonstrukcja historyczna: „Ogień” schodzi z gór '45, '46”,
  • godz. 12.00 – Msza Św. w kościele pw. św. Jadwigi Śląskiej w intencji Podhalan poległych w walce o wolna Polskę z niemieckim i sowieckim okupantem w latach 1939 – 1955,
  • godz. 13.30 – modlitwa i Apel Poległych na cmentarzu przy grobach Konfederatów Tatrzańskich, żołnierzy Grupy Ochrony Sztabu mjr. Józefa Kurasia „ognia” i mieszkańców Waksmundu.
PATRONAT HONOROWY
  • Zbigniew Kuraś „Płomyk”
  • Edward Siarka Poseł na Sejm RP
WSPÓŁPRACA
  • Grupa Rekonstrukcji Historycznych „BŁYSKAWICA”
  • 28 Podhalańska DH Zawisza w Ludźmierzu
Za podziemiezbrojne.blox.pl

Dwóch wrogów generała

Generał brygady Aleksander Arkuszyński "Maj" to legenda wśród żołnierzy Armii Krajowej, którym przyszło walczyć z dwoma wrogami: niemieckim i - po wojnie - sowieckim - pisze Wiesław Pierzchała.

Popisowa akcja generała to opanowanie - bez jednego wystrzału! - siedziby UB w Pabianicach przy ulicy Gdańskiej naszpikowanej posterunkami MO, NKWD i Ludowego Wojska Polskiego.
Nic więc dziwnego, że bezpieka nigdy mu nie darowała swojej kompromitacji i nękała go aż do lat 80. Dziś generał Arkuszyński ma 91 lat i nadal jest w świetnej formie. Stąd jego obecność na zorganizowanej przez Księgarnię Wojskową promocji swoich wspomnień "Przeciw dwóm wrogom" w łódzkiej Hali Sportowej, gdzie ze swadą udzielał wywiadów, podpisywał książkę i odpowiadał na pytania swoich sympatyków.

Ordery butnego gospodarza

Okupacyjna rzeczywistość to nie tylko potyczki z Niemcami, lecz także akcje "zaopatrzeniowe". Jedna z nich odbyła się jesienią 1943 roku w majątku Stefana Endera w Moszczenicy pod Piotrkowem. Stały tam pałac i fabryka tkanin. Gospodarz należał do znanego, majacego niemieckie korzenie, rodu fabrykanckiego z Pabianic.
- Stefan Ender był butny i mało komunikatywny - wspomina Aleksander Arkuszyński. - Ciągle rozgłaszał, że nie lęka sie żadnych polskich bandytów i że da sobie z nimi radę.
Przeliczył się. Oddział partyzancki "Maja" otoczył rezydencję, wyłamał drzwi i wtargnął do środka. W holu stał wystraszony gospodarz. Trzymał ordery, które miał dostać od władz II RP. Zapewniał przy tym, że nigdy nie krzywdził Polaków.
- Wzięliśmy pod uwagę, że w swojej fabryce Niemiec Stefan Ender zatrudniał wielu Polaków, dlatego nic mu nie zrobiliśmy - twierdzi gen. Arkuszyński. - Zarekwirowaliśmy za to tkaniny koszulowe i pościelowe, które załadowaliśmy na wozy i oddaliliśmy się.
Po tzw. wyzwoleniu przez Armię Czerwoną Aleksander Arkuszyński nie złożył broni. Tym bardziej, że w jego rodzinnej wsi Dąbrowa nad Czarną pod Opocznem dotknęła go rodzinna tragedia. Wkraczający Rosjanie zamordowali jego 20-letniego brata Stanisława. Zabitemu ściągnęli buty, spodnie i zegarek.

Piętnaście minut w UB

Przyszły generał związał się z Ruchem Oporu Armii Krajowej i stanął na czele oddziału partyzanckiego, który 10 czerwca 1945 roku rozbił siedzibę UB w Pabianicach. Osadzono w nim dziesięciu byłych żołnierzy AK i cywilnych więźniów politycznych, których bito i torturowano. Postanowiono ich uwolnić. W tym celu zdobyto dwa auta: "łazika" i ciężarówkę, uszyto mundury LWP i NKWD i ruszono do akcji. Zaplanowano ją na godz. 19.30, gdy zapadał zmierzch.
Partyzanci użyli fortelu. Podjechali pod siedzibę UB z rzekomo rannym, zakrwawionym żołnierzem. Wartownik przy drzwiach próbował oponować, ale został wepchnięty do budynku i rozłożony na podłodze. Wkrótce obok niego leżało dwóch kolejnych rozbrojonych ubeków. Wkrótce dołączył do nich czwarty, który wydostał się przez okno na piętrze i zsuwał się po rynnie. Piąty ubek przyszedł na nocną zmianę i też został obezwładniony i skrępowany.
- Akcja trwała 15 minut - opowiada Aleksander Arkuszyński. - Ubeków zamknęliśmy w celach, a klucze wzięliśmy ze sobą. Zabraliśmy wszystkie akta oraz maszynę do pisania, a z wartowni broń i dwa rowery. Na ciężarówkę wsadziliśmy uwolnionych aresztantów. Jeden z nich był tak pobity, że nie mógł wejść o własnych siłach. Był to sierżant Kazimierz Kusiak "Wojnowicz", szef wywiadu i dowódca grupy dywersyjnej w obwodzie AK Łask. Inny z uwolnionych siedział za to, że w zbożu, które przywiózł do młyna, znaleziono wołka zbożowego, więc uznano go za... sabotażystę gospodarczego.
Partyzanci wycofali się w rejon lasów za Dłutowem i rozproszyli się. Nazajutrz szef UB w Pabianicach - jak mówili świadkowie - szalał z wściekłości. Rozdzwoniły się telefony i posypały rozkazy od okolicznych komend UB i MO. Na rogatkach miast pojawiły się szlabany i budki kontrolne. Spenetrowano tereny wokół Pabianic, ale uczestników brawurowej akcji nie schwytano.
- Owym szefem UB, który miał fatalną reputację, był niejaki Baśko - informuje gen. Arkuszyński. - Zetknąłem się z nim 11 sierpnia 1945 roku, gdy w ramach ujawnienia się zgłosiliśmy się z "Cisem" i "Mściwojem" do siedziby UB w Pabianicach. Siedział za biurkiem w towarzystwie oficera NKWD. Gdy spytał, czy nie wiemy, co za banda napadła na jego urząd, "Cis" nie wytrzymał i wypalił: "To nie żadna banda, lecz my, oddział żołnierzy AK! Niezła była robota, prawda?". Chciał jeszcze cos powiedzieć, ale Baśko nie zdzierżył i chciał uderzyć kolegę, ale oficer NKWD powstrzymał go mówiąc "Nielzja, nielzja. Patom...".

Duch Moczara

Owe "patom" nastąpiło po kilku latach: 21 lipca 1949 roku. Aleksander Arkuszyński mieszkał wtedy w Łodzi. Zdążył się ożenić z Janiną (zmarła w 1984 roku) oraz podjąć studia na Wydziale Przemysłu Spożywczego WSGW w Łodzi. Na ulicy podeszło do niego dwóch drabów, chwyciło pod ręce, wpakowało do czarnego citroena i zawiozło do cieszącej się ponurą sławą siedziby UB przy ul. Anstadta w Łodzi, gdzie wcześniej rezydowało gestapo.
- Wprawdzie Mieczysława Moczara już tam nie było, ale jego duch unosił się między murami - przyznaje gen. Arkuszyński. - Zaczęły się przesłuchania. Nie byłem katowany, ale dręczony na każdym kroku. A to śledczy rzucił we mnie kałamarzem, a to kopnął w stołek, na którym siedziałem, tak, że runąłem na podłogę. I ciągłe wyzwiska. Moi prześladowcy chcieli, abym przyznał się do absurdalnego zarzutu: zamordowania siedemnastu skoczków radzieckich podczas II wojny światowej. Tymczasem każdy wiedział, że zlikwidowaliśmy siedemnastu żołnierzy-Kałmuków, którzy byli na żołdzie niemieckim i dawali się we znaki mieszkańcom powiatu opoczyńskiego.

Kułak i syn krwiopijcy

Arkuszyński nie ugiął się i nie przyznał do sfingowanych zarzutów. W listopadzie 1951 roku zaczął się proces. Prokurator przedstawiając sądowi oskarżonego "Maja" oznajmił: - Oto wróg Związku Radzieckiego, wróg socjalizmu i Polski Ludowej, syn kułaka i wiejskiego krwiopijcy.
Dziś śmieszy ten bełkot, ale Arkuszyńskiemu nie było wtedy do śmiechu. Jednak nawet ówczesny sąd uznał, że zarzuty są wyssane z palca i uniewinnił przyszłego generała. Ten opuścił więzienie, skończył studia i zamieszkał z żoną w podłódzkim Ksawerowie, gdzie został kierownikiem przetwórni spożywczej. Mieszka tam do dziś. Ma dwóch synów i pięcioro wnucząt. Z czasem doczekał się awansów, wysokich odznaczeń i tytułów honorowego obywatela Pabianic i Piotrkowa Trybunalskiego. Pytany, czy warto było walczyć z dwoma wrogami, odpowiada bez namysłu, że gdyby cofnąć czas postąpiłby tak samo.

Artykuł pochodzi z dodatka do Dziennika Łódzkiego "Kocham Łódź" z dn. 20.02.2009

niedziela, 15 lutego 2009

Dumna Wielkopolska

W sobotę 14 marca w poznańskim klubie Piwnica 21 zagrają grupy Forteca, Irydion i Bastion. Koncert będzie zwieńczeniem obchodów 90 rocznicy Powstania Wielkopolskiego.

-Podczas trwania koncertu będzie wyświetlana prezentacja multimedialna na temat powstania- zapowiadają organizatorzy imprezy.

Początek koncertu o godz. 19.00. Szczegóły na stronie klubu Piwnica 21:

wielka21.pl/kalendarz3/index.php

www.piwnica21.pl

Adres:

Klub Piwnica 21, ul. Wielka 21, Poznań


Za phalanx.pl

sobota, 14 lutego 2009

Jare Gody 2009


Zachodniosłowiański Związek Wyznaniowy Słowiańska Wiara, zaprasza wszystkich członków i sympatyków na ogólnopolskie Święto Jarych Godów, które odbędzie się u podnóża Góry Ślęży (Sobótka, ul. Armii Krajowej). Tegoroczne Święto trwać będzie trzy dni. Oprócz wydarzeń towarzyszących, zaprzysiężenia nowych członków i planowanej konferencji, Zarząd ZZW SW ogłosi laureata Dębów Słowiańskich 2008. Obrzęd główny planowany jest na 21 marca (sobota) w godzinach popołudniowych. W niedziele (22 marca) przewidziane jest zwiedzanie masywu Ślęży. W tym roku główna ceremonia prowadzona będzie wspólnie przez Żerców z Polski, Słowacji, Czech i Serbii. Osoby planujące nocleg w ośrodku, proszone są o wcześniejszy kontakt z organizatorami.

Wszelkie dodatkowe informacje udzielane są pod numerami telefonów:

0 725 228 918
oraz 0 602 794 255
a także pod adresem: fourfaces@wp.pl


Za rodzimawiara.pl

środa, 4 lutego 2009

TMA: Bemowskie manewry w marcu

Autor: Hallmann

14 marca br., w 215 rocznicę urodzin gen. Józefa Bema odbędą się III tarnowskie manewry Towarzystwa Michała Archanioła. Przygotowania trwają od końca stycznia.

To będą inne manewry, niż te, które TMA organizowało dotychczas. Po pierwsze będą odbywały się w terenie a nie w budynku. Po drugie będą bardziej kondycyjne, wymagające od uczestników nie tylko celnego strzelania, ale również zmysłu orientacji w terenie, znajomości topografii i myślenia taktycznego.

W manewrach mogą wziąć udział również ludzie nie związani z Towarzystwem, także Ci, którzy nie mają właśnej broni ASG. Jesteśmy w stanie uzbroić jeden pluton piechoty;) Początek planowany jest na godzinę 10 lub 11. Czas trwania: około 4 godzin.

Czy to wszystko? Nie. Wieczorem (około godziny 20) odbędzie się marsz z chorągwiami i pochodniami spod domu, w którym urodził się Bem pod pomnik generała na ulicy Wałowej. Ponadto planowane jest rozciągnięcie całej imprezy poprzez załatwienie 2 noclegów (z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę) i przeprowadzenie kilku warsztatów i dyskusji (czyli swoiste wiosenne TMAnewry).

za tma.org.pl

Słynny na całym świecie poseł PiS znów ma kłopoty

Do posła Artura Górskiego (PiS) trafi pismo od pełnomocniczki rządu ds. równego statusu prawnego Elżbiety Radziszewskiej - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. Do Komisji Etyki Poselskiej posła Górskiego zamierza też podać SLD. Powód? Poseł wygłosił z trybuny sejmowej oświadczenie, w którym powiedział, że "homoseksualizm nie powinien być uznawany za zwyczajną skłonność do grzechu, gdyż przewyższa je wszystkie w nikczemności".

Parlamentarzysta zasłynął w listopadzie innym oświadczeniem poselskim, w którym nazwał prezydenta USA Baracka Obamę "nadchodzącą katastrofą” i przestrzegł przed "końcem cywilizacji białego człowieka”. Jego wypowiedź cytowały agencje prasowe na całym świecie, a sprawą zajęła się Komisja Etyki Poleskiej.

Jak ustalił serwis internetowy tvp.info, pod koniec grudnia Górski zajął się z kolei mniejszościami seksualnymi. Twierdzi, że w swoim nowym oświadczeniu oparł się na stanowisku Kościoła katolickiego w tej sprawie.

Ostrzegł, że "homoseksualiści z coraz większą bezwzględnością starają się narzucić swoje standardy moralne reszcie społeczeństwa" i wyraził obawę, że Polska zostanie zmuszona przez unijne prawodawstwo do uznawania małżeństw osób tej samej płci. Następnie powołał się m.in. na poglądy doktora Kościoła św. Piotra Damiani, który miał napisać, że "homoseksualizm nie powinien być uważany za zwyczajną skłonność do grzechu, gdyż przewyższa je wszystkie w nikczemności", oraz słowa prymasa Polski kardynała Józefa Glempa. Zdaniem Górskiego prymas wyraził kiedyś opinię, że "kraje, które zalegalizowały związki homoseksualne, przeżywają zmierzch cywilizacji". Górski przypomniał też katechizm papieża Piusa X, który nazwał homoseksualizm "grzechem wołającym o pomstę do nieba”.


- Dokładanie przestudiowałam oświadczenie poselskie Artura Górskiego. Nie ma wątpliwości, że do realizacji celów politycznych wybiórczo posłużył się on cytatami z nauki społecznej Kościoła, pomijając te, gdzie jest mowa o unikaniu dyskryminacji - uważa pełnomocniczka rządu ds. spraw równego statusu prawnego Elżbieta Radziszewska (PO). - W Konstytucji zapisano, że każdy obywatel ma przyrodzoną i niezbywalną godność. Poseł Górski powinien się zastanowić, czy przypadkiem niektórych osób z tej godności nie obdziera. Wyślę do posła Górskiego pismo dotyczące jego oświadczenia - dodaje minister Radziszewska.

To nie pierwsza interwencja minister ds. równego statusu w sprawie Artura Górskiego. Po jego oświadczeniu na temat Baracka Obamy wysłała list do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Nie mogę zdradzić, co było w tym piśmie. Powiem tylko, że pod dziś dzień nie otrzymałam odpowiedzi - dodaje.

Za wypowiedź o prezydencie-elekcie USA Komisja Etyki Poleskiej ukarała posła Górskiego "zwróceniem uwagi”. Poseł SLD Tadeusz Iwiński uważa, że również teraz komisja powinna zająć się Górskim. - Sam rozważam złożenie wniosku do komisji tej sprawie - mówi Tadeusz Iwiński. - Poseł Górski ujawnił pojmowanie rzeczywistości sprzeczne z europejskim standardami, które mówią o poszanowaniu praw mniejszości. Poza tym udaje ignoranta, który nie wiem, że takie kwestie, jak małżeństwa, rozwody, aborcja i cała sfera religijna nie podlega prawodawstwu unijnemu - twierdzi Iwiński.

Oświadczenie posła Górskiego krytycznie ocenia też wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO). - To prawda, że Kościół potępia akty homoseksualne. Nie można jednak zapominać o pięknych fragmentach Ewangelii, nawołujących do tego, by wzajemnie się miłować, kochać swoich nieprzyjaciół, a nawet oddawać za nich życie. Górski dosyć wybiórczo wybrał cytaty - dodaje wicemarszałek.

Katolicki publicysta ks. Kazimierz Sowa uważa z kolei, że w swoim oświadczeniu Artur Górski wypaczył nauczanie Kościoła. - Poseł odwołuje się do tekstów z przeszłości, zapominając o tym, że wiele zjawisk było wówczas ocenianych i traktowanych zupełnie inaczej niż dzisiaj. Powinien bazować na nauce Kościoła z ostatnich lat, która wyraźnie rozróżnia między aktami homoseksualnymi, które są nieczyste, a samą skłonnością − przypomina ks. Sowa. - Ja również obserwuję pewną ofensywę homoseksualistów, choćby w środowiskach artystycznych, jednak twierdzenie, że ze strony mniejszości seksualnych grozi nam jakaś apokalipsa, uważam za grubą przesadę - zaznacza duchowny.

Sam poseł Górski nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi wręcz, że wygłoszenie oświadczenia o homoseksualizmie było jego "poselskim obowiązkiem”. - Cały czas toczy się na świecie walka idei. Uważam, że moim poselskim obowiązkiem jest zabierać głos w tej walce, ryzykując, że będę oskarżony o niepoprawność polityczną. Proszę mi wierzyć, że ja jestem za tolerancją i przeciw dyskryminacji. Jednocześnie uważam jednak, że trzeba mówić prawdę - argumentuje poseł Górski. - To oczywiste, że nie przedstawiłem pełnej nauki Kościoła na temat homoseksualizmu, bo nie pozwala na to krótka forma oświadczenia. Uważam jednak, że ująłem sedno sprawy - dodaje parlamentarzysta.

Wiktor Ferfecki
za wp.pl


Nie mam zamiaru odnosić się do zgodności wypowiedzi posła z nauką kościoła katolickiego, bo nie to wydaje mi się najważniejsze. Warto jednak zwrócić uwagę na inną rzecz, która pojawia się w powyższej informacji - chodzi o narzucanie przez homoseksualistów nowych standardów moralności, jak to ujął poseł Górski. Mnie nie obchodzi, co dwóch facetów robi w domu za zamkniętymi drzwiami, bo to nie moja sprawa, ale jeśli te osoby zaczynają wpływać na społeczeństwo agresywną propagandą w mediach, na ulicach i poprzez wpływ na edukację, to ja mam prawo do przyjęcia postawy obronnej. Homoseksualizm jest zjawiskiem obcym polskiej kulturze - jak bardzo, widać to w ostrych reakcjach ludzi, którzy są potocznie nazywani mianem homofobów (i nie są to tylko osoby związane ze środowiskiem katolickim). Krótko mówiąc, narzucanie ideologii pseudotolerancji (a w rzeczywistości mechanizmu "daj palec, a wezmą rękę") jest atakiem na tradycję Polski.
Drugą ciekawą rzeczą, jaką chciałem zauważyć, jest ciągłe odwoływanie się w tekście do prawodawstwa unijnego, unijnych standardów - to niestety kolejny przykład naszej zależności od Brukseli i powolnej, ale postępującej utraty przez Polskę niepodległości.

"Nurt" major Eugeniusz Kaszyński

Będąc na ostatnim "Moto-weteran bazarze", oczywiście wpadłem do hali Expo aby rozejrzeć się w części poświęconej miłośnikom militariów (bo właściwie tylko ta część mnie interesuje). Błądząc między grupami rekonstrukcji historycznej a stoiskami zawalonymi umundurowaniem, tuż przy wejściu natrafiłem na bogato zaopatrzone stoisko księgarskie. Sprzedawca chętnie pomógł mi, wskazując kilka interesujących książek i gdy chwyciłem kolejną, aby się jej przyjrzeć, dowiedziałem się, że jej autor jest gościem na dzisiejszym bajzlu. Zapłaciłem więc za książkę i popędziłem po autograf. Miły, starszy pan powitał mnie szczerym uśmiechem i chętnie złożył podpis z dedykacją na moim egzemplarzu. Czułem się zaszczycony, mogąc uścisnąć dłoń człowiekowi, który w młodości bez wahania zdecydował się ryzykować swe życie w szeregach AK. Był to podkomendny majora Kaszyńskiego - Zdzisław Rachtan "Halny".
Książka opowiada o oddziałach Armii Krajowej walczących pod dowództwem majora Eugeniusza Kaszyńskiego "Nurta" w rejonie Gór Świętokrzyskich. "Nurt" w 1939 walczył w Polsce, a następnie we Francji, przedostał się do Wielkiej Brytanii aby zostać cichociemnym i wrócił do okupowanej ojczyzny - właśnie na tym okresie życia majora skupia się akcja książki. Czytelnik poznaje całą opowieść z perspektywy uczestnika leśnych walk i zagłębia się w realia tamtych czasów. Jasnym staje się, że zdrajca może czaić się w najbliższym gronie, że serdecznych przyjaciół możemy znaleźć wśród obcych ludzi i jak łatwo jest czasem zrozumieć swojego wroga...
Książka nie jest długa, ale na tyle urozmaicona, że wśród wciągających opisów walk i ciężkiego życia w lesie, można się również natknąć na swego rodzaju zabawne anegdoty. Ze swojej strony polecam tę lekturę choćby dlatego, że warto wykorzystać każdą okazję, aby poznać bliżej dzieje tych, którzy nie bali się stanąć w obronie swojej ojczyzny.

Zdzisław Rachtan-Halny "Nurt" major Eugeniusz Kaszyński
Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2008

wtorek, 3 lutego 2009

Związek Socjalistycznych Republik Europejskich

Komunizm - jasne, nie wiem o nim zbyt wiele. Ja dopiero stawałem na nogi, gdy on upadał, ale cieszy mnie, że nie zapoznałem się z tym tworem bliżej. Martwi mnie jednak, że okrutny los może mi pomachać i powiedzieć -Spokojnie, nic Cię nie ominęło. Oto bowiem prawdopodobnie jesteśmy świadkami narodzin bliźniaka tamtego systemu. Chodzi oczywiście o Unię Europejską. Biurokratyzacja, socjalizm, ideologia obowiązkowej tolerancji, wspólnota państw a także promowanie demokracji przy jednoczesnym jej łamaniu - szczerze mówiąc, nie podoba mi się to. Polska nie może już zbyt wiele samodzielnie zdziałać, bo nad naszym państwem ciągle czuwa brukselskie oko. To mamy w końcu niepodległość, czy nie? Może w takim razie uroczystości na 11 listopada są już trochę nie na miejscu i zamiast tego powinniśmy nosić żałobę na 13 grudnia? Miejsce Moskwy zastępuje powoli Bruksela, co mnie osobiście, jako patriotę i człowieka miłującego wolność, przepełnia niepokojem.
Kto nie jest przekonany, temu polecam krótki film poniżej z nagraniem wypowiedzi Władimira Bukowskiego, znanego rosyjskiego pisarza antykomunistycznego, który był represjonowany w ZSRR za swoje poglądy.

poniedziałek, 2 lutego 2009

Po co?

No właśnie, po co? Zadałem sobie to pytanie, kiedy pierwszy raz przyszedł mi do głowy pomysł pisania bloga i przez to zaczęły nachodzić mnie wątpliwości - przecież nie miało dla mnie sensu dzielenie się własnym życiem z obcymi ludźmi. To po prostu nie w moim stylu. Z czasem jednak zaczęły przychodzić mi do głowy kolejne pomysły, w jaki sposób wykorzystać pisanie w tej formie i tak oto powstał on - mój własny blog, na którym będę próbował przyjmować prosto na klatę wszelkie informacje ze świata kultury, polityki, może także nauki, oraz (mam nadzieję) własne przemyślenia dotyczące tego, co widzę. Jeśli ktokolwiek ma zamiar czytać to, co będę tutaj umieszczał, to moim celem będzie zwrócenie jego uwagi na pewne fakty i zjawiska, które czasem są pomijane, bagatelizowane i spychane na margines, bądź ukazywane w bardzo specyficznym świetle.
Mam świadomość, że niektóre moje poglądy mogą być uznawane za niepopularne, ale jeśli dziś osoby pokroju Doroty Rabczewskiej, Jolanty Rutowicz czy Agnieszki Frykowskiej cieszą się popularnością, to dla mnie niepopularność może być prawdziwym komplementem. Póki co kończę na tych słowach, mając nadzieję szybko tu wrócić. Pozdrowienia dla tych, którzy będą tu zaglądać!