niedziela, 16 sierpnia 2009

Węgierska Wyspa Wolności

Zakończyła się IX edycja węgierskiego festiwalu Magyar Sziget. Przez ponad tydzień mała miejscowość Veröce była mekką dla kilkunastu tysięcy młodych węgierskich patriotów. W tym roku redakcja phalanx.pl wybrała się na Węgry, by uczestniczyć w tym największym w Europie festiwalu patriotycznym.

Festiwal odbywał się w dużym ośrodku rekreacyjnym. Spora część uczestników mieszkała na miejscu w domkach campingowych lub w namiotach. O popularności festiwalu świadczyć może fakt, że po naszym przyjeździe okazało się, że nie można już kupić karnetów, gdyż ... zabrakło specjalnych, czarnych opasek-biletów zakładanych na nadgarstek.

Na terenie ośrodka znajdował się duży namiot, w którym w ciągu dnia odbywały się wykłady o tematyce historyczno-politycznej a wieczorami koncerty. Miłośnicy X-muzy mogli w specjalnym namiocie oglądać filmy (puszczano m.in. „Katyń” A. Wajdy), a fani muzyki tożsamościowej uzupełnić swoje zbiory płytowe w licznych stoiskach z płytami. A jest w czym wybierać: na festiwalu wystąpiło kilkadziesiąt grup, które mają już niemały dorobek.

Ci, którzy preferowali bardziej aktywne formy spędzania czasu mogli (przy aktywnej pomocy ze strony członków bractw rycerskich) nauczyć się strzelania z łuku, spróbować swoich sił w rzucie dzidą (bojową) lub rozegrać mecz piłki nożnej.

Najważniejsze były jednak rozmowy i dyskusje – bo Magyar Sziget to przede wszystkim miejsce spotkania Węgrów mieszkających nierzadko poza granicami Węgier: na Słowacji, w Serbii i Rumunii.

Wszyscy ci, którzy nie uczestniczyli w festiwalu bezpośrednio, mogli śledzić jego przebieg dzięki transmisjom prowadzonym przez dziennikarzy internetowego radia „Szent Korona Radio” (www.szentkoronaradio.com).

W tym roku na Magyar Sziget pojawiło się sporo delegacji z zagranicznych organizacji narodowych. Oprócz naszej, polskiej grupy były więc liczne reprezentacje z Hiszpanii i Belgii a także z Chorwacji, Anglii i Alzacji (autonomiści). Z uwagi na to, organizatorzy zdecydowali o zorganizowaniu konferencji, na której przedstawiciele delegacji narodowych mogli przedstawić Węgrom swoje organizacje oraz cele i metody działania.

Trzeba podkreślić to, że jako Polacy, spotykaliśmy się z wieloma wyrazami sympatii ze strony Węgrów. Na terenie festiwalu chodziliśmy z polskimi flagami – widząc je, młodzi Węgrzy pozdrawiali nas i podchodzili żeby nas bliżej poznać. Najsympatyczniejsze były momenty, kiedy łamaną polszczyzną (!) mówili nam słynne przysłowie „Polak, Węgier dwa bratanki...” - pokazując, że przyjaźń pomiędzy naszymi narodami jest wciąż żywa.

Wnioski? W Polsce brakuje takiego festiwalu jak Magyar Sziget – autentycznego festiwalu dumy narodowej. Nie nachalnego, nie sztywnego rodem z akademii „ku czci”, ale takiego, na którym młodzi patrioci mogliby się spotkać i wspólnie bawić. Wydaję się, że do tego niezbędne jest ponowne nauczenie się przez Polaków przezywania swojej polskości i odnalezienie drogi do nowoczesnego rozumienia swojego patriotyzmu. Węgrzy tę drogę odnaleźli. Teraz czas na Polaków...

za phalanx.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz