Rząd zaproponował, by finansowe wsparcie otrzymały rodziny zamordowanych podczas pięciu masowych wystąpień z czasów PRL: poznańskiego Czerwca '56, Października '57 w Warszawie, Grudnia '70 na Wybrzeżu, w Radomiu '76 a także stanu wojennego. Inicjatywa nie wspomina o wielu nie tak głośnych przypadkach bohaterstwa w walce z komunistycznym reżimem.
Po debacie w sejmie do projektu zgłoszono poprawki rozszerzające pomoc finansową na rodziny osób, które straciły życie do 1989 roku, także w ramach indywidualnych protestów. Posłowie nie uznali jednak za stosowne upomnieć się o krewnych „żołnierzy wyklętych” z NSZ i WiN, a także członków AK, zamordowanych po wojnie przez komunistów.
– To łajdactwo. Znowu zawęża się historię walki z komunizmem do „solidarnościowej opozycji” – komentuje „niedopatrzenie” Jan Podhorski, wiceprzewodniczący Rady Naczelnej Związku Żołnierzy NSZ. – O bliskich żołnierzy, którzy zginęli w katowniach UB, nie pamięta się, bo my i tak już umieramy – dodaje ppłk Jan Górski, prezes wielkopolskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK.
za fronda.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz